23 listopada 2014

oblicza Accry

Autobus do Accry okazuje się być nowoczesnym klimatyzowanym autokarem, którego wygodnie siedzenia właściciel szczelnie owinął folią – zapewne chroniąc swe narzędzie pracy przez zniszczeniem i zabrudzeniem nawet kosztem odparzonych pośladków klienteli. Kierowcy niczym mantrę powtarzają tekst „odjeżdżamy za moment”, jaki to finalnie osiąga rozmiar trzech godzin. Małe i pozbawione komfortu tro tro zapełniają się i odjeżdżają szybko. Tu ceną za komfort jest wyczekiwanie. Ale  „stan martwego czekania” jak to ujął Ryszard Kapuścinski jest integralna częścią podróży po Afryce, z jaką trzeba się pogodzić, przyjąć za standard i polubić – w przeciwnym razie doprowadzi człowieka do obłędu. Ten finalnie nocny ( a nie dzienny) przejazd ukazuje wyłącznie ciemność, jaka spowija Ghanę. Odmianą są  drobne światełka przydrożnych straganów i domostw. Głównym oświetleniem pozostaje wciąż Słońce, które wstaje i zachodzi niczym wyrzucona w górę lub w dół ognista piłka, pojawia się i znika gwałtownie czyniąc wschody i zachody cennym widowiskiem.

Ryszard Kapuścinski napisał, że Accra „ to jakby rozmnożone, powielone miasteczko, które wypełzło z buszu, z dżungli i zatrzymało się nad brzegiem Zatoki Gwinejskiej”. Dziś jest wybuchową mieszanką gigantycznego slumsu, postkolonialnego miasta, rybackiego portu, wysypiska śmieci i afrykańskiej metropolii. Urzędy państwowe zajęły okazałe, kolonialne budowle, jakie stoją zaledwie kilkaset metrów od ziejącego smrodem i brudem slumsu rozciągniętego wzdłuż pięknej piaszczystej plaży w samym centrum miasta. Na tyłach ekskluzywnych sieciowych hoteli rozbrzmiewa autobusowy dworzec, przypominający tabor wielkiego cyrku, otoczony siecią straganów i rynsztoków pełniących funkcję miejskiej kanalizacji i toalety. Dziwaczny Plac Niepodległości, przypominający budowle głębokiego komunizmu jest rzekomo atrakcją miasta, która niezależnie od gustu z pewnością nie pozostawia żadnego przybysza obojętnym. Z drugiej strony Accra to miejsce, gdzie znaleźć można prawdziwy supermarket a w nim wszelkie zagraniczne przysmaki, napoje czy alkohole. W dzielnicy Osu można zjeść obiad w restauracji o europejskim standardzie za europejską cenę, spotkać kobiety w szpilkach i modnych sukienkach, a nawet natknąć się na znajome logo popularnego fastfooda. 

#accra#ghana#africa#kids


1 komentarz: