Przejażdżka psimi zaprzęgami w arktycznej przestrzeni to
przygoda nie tylko dla animal lovers. Zaczęła się od wystrojenia naszej
międzynarodowej kilkuosobowej grupy w kombinezony, wielkie ocieplane kalosze i
specjalistyczne rękawice. Chętni mogli też przyodziać twarzowe futrzane czapy.
Tuż za granicą miasta obsadzoną znakami informującymi, że wchodzimy na teren
niedźwiedzi polarnych ,ukazały się skupiska kojców, bud i przestronnych klatek,
w których trzymane są grupy psów zaprzęgowych. Wszystkie futrzaki są z grupy
psów północy lub ich mieszanek. Wiele patrzy na świat błękitnymi oczami rasy
haski ale wszystkie tylko czekają by zacząć biec do przodu. Wczepianie ich do
zaprzęgów odbywa się wedle ustalonych reguł, kolejności i oznacza solidną i
siłową walkę z wyrywającymi i wyjącymi czworonogami. Wystawienie sani jest
niczym sygnał do startu. Cała gromada wpada w szaleńczy amok i rwie się do
biegu, wyjąc przy tym niczym dzikie wilki, zagłuszając głos przewodniczki
tłumaczącej zasady powożenia i kierowania sanami. W parach ruszamy przez
podmokłe roztopami polany by dalej wjechać już w górzyste i magicznie białe przestrzenie. Obcowanie z taką
przyrodą, ciszą i pustynią w towarzystwie zaprzęgów psów to fantastyczne
doświadczenie z matką naturą za pan brat. Zmiana w parach pozwala być i
pasażerem i kierowcą zaprzęgu oraz obserwować świat z różnych poziomów.
Kończymy przejazd, gdy psie języki wiszą im do piersi ale w grymasie szczęścia
i zadowolenia. Siła tych zwierząt i przystosowanie do warunków jest godne
podziwu. Mimo swojej dzikości zachowują potulność i towarzyskość, utrudniającą
pożegnanie, które pełne jest uścisków, drapania za uszami i poklepywania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz