Wypakowana ludzmi marszrutka wyjeżdza z Karakol wzdłuz południowego brzegu jeziora Issyk, drugiego co do wielkości jeziora obszarów
górskich świata. Juz po godzinie kierowca zatrzymuje się przy sklepie spożywczym, by część pasażerów uzupełniła zapas wódki, jaką rozpijają coraz głośniejsi panowie usdowieni na ostatnich siedzieniach.
Wzdłuż drogi stroi się prawdziwie złota jesień choć na horyzoncie na sczytach Tien Szan zadomawia się juz zima.
Kurort Bokonbaevo nad jeziorem Issyk wita panoramą postsowieckiej
infrastruktury. Posezonowe opustoszenie wkrada się tu w każdy kąt zaśmieconej
plaży, betonowych ośrodków wypoczynkowych i obskurnych barów. Jedynymi gośćmi
poza nami zdają się być błąkające bezpańskie ale przyjacielskie psy.
Cięzko wyobrazić sobie to miejsce w szczycie sezonu, choć przywodzi mi na myśł obrazy starych ośrodków wypoczynkowych z czasów dzieciństwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz