zwierzęce oblicze Karakol
Rzucona
na głęboka wodę obyczajowości centralnej Azji w niemiłosiernie lodowaty
i ciemny poranek, u podnóża spowitych posypką świeżego
śniegu pasm Tien Szan stoję na błotnistym placu w Karakol, gdzie zaczyna
się
coniedzielny, największy w Azji targ zwierząt. Owce i prosiaki zwożone
w bagażnikach leciwych mercedesów i BMW, furmanki pełne kóz i oczywiście
konie ściągają tu licznie nawet z najdalszych zakątków wschodniego
i południowego Kirgistanu. Ze wschodem słońca gęsty tłum ludzi
i zwierząt wypełnia ogrodzone pole tak ciasno, że nie sposób się
poruszać.
Uderzająca jest nie tylko różnorodność sprzedawanego
towaru ale wielonarodowość jego właścicieli - mieszkańcy Kirgizji
są mieszanką rodowitych Kirgizów o mongolskich rysach, Rosjan o
błękitnych
spojrzeniach, jasnowłosych Niemców i potomków innych przesiedleńców,
których losy podyktowała nowożytna historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz