Gdy w okna puka deszcz, co zmywa ślady wciąż bliskiej zimy, a horyzont zalewa gęsta mleczna mgła wracam myślami do zeszłorocznej Kolumbii, a w szczególności do jej najbardziej romantycznego i karaibskiego oblicza jakim jest Cartagena de Indias.
Magiczne miasto, jakiego stare mury szepczą setki niezwykłych historii z zamierzchłych czasów, gdzie fale wielkiej wody walą bezlitośnie w nadbrzeżne bulwary, gdzie kolonialne domy i ich zielone patia, kwieciste balkony oraz brukowane place i ulice przenoszą przybyszy w czasie i przestrzeni.
Miasto upalnej niemocy jaka dopada codzienność, wyrywając z niej kilka godzin na tropikalne wstrzymanie zegara.
Miasto zniewalających urodą i spojrzeniem kobiet, jakich potomkowie zmieszali krew różnych ras nacji.
Miejsce jakiego nie da się zapomnieć.
Polecam stronkę jeśli zwiedza się cały świat.
OdpowiedzUsuńhttp://www.mytransportads.com