Rok temu o tej porze zaczęłam odliczanie do spotkania z Kolumbią, jaka kiedyś na starcie mojej podróżniczej zajawki była niczym Everest, kawą płynąca, przygodą pachnąca, dudniąca muzyką, z dreszczykiem emocji.
Niestety wyobrażenia miały twarde lądowanie, na jakże dotkliwie poddanej globalizacyjnym procesom kolumbijskiej ziemi. Marzenia z przeszłości rozminęły się z rzeczywistością sprawiając, że wspomnienie tej podróży odarte są z zachwytów, uniesień i wzruszeń. I choć Kolumbia pokazała swoje różnorodne oblicze, odkryła przede mną ciekawe i piękne zakątki, nie znalazła w moim sercu szczególnego miejsca.
Bogota - nie jest piękna, ani ładna, daleka od splendoru, górzysta stolica, zazwyczaj przyjmuje przybyszów chłodno. Potem tłamsi ulicznym ruchem i gigantycznymi korkami, zadziwia rozmachem inwestycji, wyciska siódme poty przy pieszych wycieczkach po Candelarii, a wieczorem zagłusza dudniącą barową muzyką.
Mimo, że Kolumbia nie zachwyciła Cię jak inne miejsca na świecie, to ciesz się z tego, że tam byłaś. Warto spełniać swoje marzenia :)
OdpowiedzUsuńMonika R.