Trudno znaleźć na Świecie coś równie niezwykłego jak skalny masyw gór Siemen, wyrastających szeregiem strzelistych iglic na wysokość ponad 4300 m n.p.m, ścięty i wypłaszczony na szczycie niczym step. W asyście lokalnego przewodnika i skauta ( są warunkiem wejścia do Parku Narodowego ) odzianego w koc, sandały i starą broń palną, pamiętającą jeszcze czasy cesarstwa oraz muła i jego opiekuna oddałam się na trzy dni w objęcia wietrznej górskiej przestrzeni.
Góry są dzikie, bezludne i dziewicze. Obozowiska wyposażone są wyłączne w ujęcie wody i kamienny bądź drewniany szałas pełniący rolę kuchni, przed którym na drewnianej ławce zasiadają pracujący skauci i opiekunowie mułów. W kilku zapomnianych przez Świat i cywilizację wioskach można zakupić jajka czy mleko, resztę prowiantu trzeba zakupić w Gondar.
Na wypalonych słońcem łąkach grasują bandy dżelad, zwanych też pawianem o krwawiącym sercu, a to na skutek jaskrawoczerwonej łatki na skórze piersi. Stada liczą nawet po 100 osobników, które bez skrępowania i strachu, w radosnych okrzykach przebiegają na kilka metrów koło ludzi, bądź dają się z bliska obserwować w swoich codziennych czynnościach.
Trekking w Siemen ma swoja cenę i tę materialną i tę mniej wymierną jaką jest niewygoda, zwłaszcza przy potokowych i lodowatych ablucjach, wysokość, która niektórym odbiera sił, ale to co dostaje się w zamian jest bezcenne.
dżelady
Góry są dzikie, bezludne i dziewicze. Obozowiska wyposażone są wyłączne w ujęcie wody i kamienny bądź drewniany szałas pełniący rolę kuchni, przed którym na drewnianej ławce zasiadają pracujący skauci i opiekunowie mułów. W kilku zapomnianych przez Świat i cywilizację wioskach można zakupić jajka czy mleko, resztę prowiantu trzeba zakupić w Gondar.
Na wypalonych słońcem łąkach grasują bandy dżelad, zwanych też pawianem o krwawiącym sercu, a to na skutek jaskrawoczerwonej łatki na skórze piersi. Stada liczą nawet po 100 osobników, które bez skrępowania i strachu, w radosnych okrzykach przebiegają na kilka metrów koło ludzi, bądź dają się z bliska obserwować w swoich codziennych czynnościach.
Trekking w Siemen ma swoja cenę i tę materialną i tę mniej wymierną jaką jest niewygoda, zwłaszcza przy potokowych i lodowatych ablucjach, wysokość, która niektórym odbiera sił, ale to co dostaje się w zamian jest bezcenne.
Obozowisko w Geech
widok z Imet Gogo - 3926 m n.p.m
Wieś Geech - ponoć powstała już w XIII w.
Przypomina żywy skansen
i zdaje się że niewiele zmieniła się od czasu kiedy powstała
szlaki wydeptane przez wypasane bydło
wieczór w Geech camp
dżelady
pakowanie obozowiska i powrót do Debark
sprzedawcy pamiątek przy wjeździe do Parku Narodowego
Niesamowite zdjęcia... ciekawa jestem czy był szałas pełniący rolę WC. Tak pytam jako kobieta ;) była harcerka...
OdpowiedzUsuńbył i szałas z WC, krętą ścieżką w dolinę...niestety bez widoku na góry jak to w najlepszej latrynie kirgiskiej, której prezentacja na blogu już niedługo .
UsuńWonderful! I can't wait to go!
OdpowiedzUsuńI'm sure you're going to love it! good luck!
Usuń